Dziś są Zaduszki. Świętuje je Polska i równolegle z nią świętuje też Meksyk ale na swój kolorowy karnawałowy styl -
Dia De Los Muertos. Pisałam już o tym święcie rok temu -
klik! Ale ja jestem zakochana w tym kulturowym temacie więc powracam poraz kolejny z meksykańskimi tematami :D
Poraz kolejny w tym roku zorganizowałam Meksykańską Paradę w jednej z szydełkowych grup na facebooku, do której przygotowywałam się 2 miesiące.
Pomysł na wykonanie prac miałam już dawno, gorzej było ze znalezieniem czasu aby te prace wykonać pomiędzy jednym zamowieniem szydełkowym a drugim. Ale udało się :) 6 dni intensywnego szydełkowania zaowocowało dwiema nowymi meksykańskimi pracami.
Oto Frida. Frida Kahlo. Fridę chyba każdy zna :) znana malarka, ikona meksykańskiego stylu, słynna ze swoich cudownie folkowych stroi i kwiatowych wianków.
Na Fridę od Amour Fou miałam już oko od dłuższego czasu. Właściwie ta projektantka ma dwie Fridy w ofercie. Ta jest muertos czyli w odświętnej wersji. W porównaniu do tamtej Fridy, ta jest blada i ma zdobienia na twarzy, takie jakie malowane są w dniu zaduszek. Idealna na moje szydełkowe wyzwanie!
Swoją wersję wykonałam w całości z włóczki Yarn Art Jeans (ostatnio jestem jej nałogowym użytkownikiem). Kolory odpowiadały mi idealnie i są bliskie oryginałowi. Przyjemnie się ją robiło :)
Przy szydełku 2.5 mm rozmiarowo osiągnęła ona 18 cm. Zeszło mi nad nią 3 bite dni :D

Najpierw zrobiłam ciałko i głowę, nastepnego dnia pracowałam nad jej sukienką i makijażem a trzeciego dnia bawiłam się w ozdabianie szczegółami i zakonczyłam wieńcem z kwiatów. Niby nie tak dużo a jednak schodzi nad nią trochę czasu. Od siebie dodałam jej czerwony naszyjnik z koralików.

Potem był czas na sklecenie czegoś na kształt meksykańskiego ołtarzyka dla Fridy. Meksykanie budują takie ołtarze w domach, ozdabiają je kwiatami, girlandami, serwetkami, stawiają na nich zdjęcia swoich przodków, dużą ilość świec, kwiaty, dużo ozdobnych czaszek i składają na nich ofiary w postaci pokarmów dla przodków, którzy przychodzą ich odwiedzić w ten dzień.

Tak więc i moja Frida doczekała się swojego ołtarzyka :)

Zrobiliśmy sobie foto sesję. Wyciągnełam też również lalki z zeszłego roku. Teraz już razem w towarzystwie Pedra i Carmelity.

Po Fridzie zabrałam się ochodzo do zrobienia czegoś co bardzo dawno już chciałam wykonać ale w zeszłym roku nie wyrobiłam się czasowo i bardzo żałowałam - Wieniec Dia De Los Muertos.

Jest zrobiony ze wzoru od Emmy Friedlander-Collins. To był kiedyś taki freebie do magazynu szydełkowego i od razu wpadł mi w oko. Odłożyłam go na bok z mocnym postanowieniem że go kiedyś zrobię.

Idealny do Fridy, prawda? Nawet się wpasowała rozmiarowo w wieniec :)

Tak naprawdę to jest to pierwszy wieniec w moim wykonaniu. Nigdy wcześniej nie miałam okazji wykonać żadnego. I chyba mi się spodobało!

Kupiłam niedużą bazę pod wieniec z naturalnych gałązek i zabrałam sie za szydełkowanie elementów. Starałam się aby kolory wieńca były jak najbardziej meksykańskie - dużo żółci, pomarańczu, czerwieni ale też z akcentami fioletu i czarnego.
Kwiatki to oczywiście konieczność. Starałam się upodobnić moje do nagietków bo to właśnie one są symbolem tego świeta. Zółte, pomarańczowe, wibrujące ciepłymi kolorami. Dodałam nawet dwa swoje nagietki wykonane z odzielnego wzoru. Sporo mi zeszło nad nimi bo każdy z nagietków składa się z trzech warstw i każdą w tych warst trzeba obrobić szydełkiem dookoła zółtą włóczką a że ja wybrałam sobie cienką YAjeans to dziubdziałam te kwiatki szydełkiem przez dwa bite dni i dziubdziałam. Wykończyły mnie te nagietki! Hahaha! Dałam radę zrobić tylko 3 - dwa poszły na wieniec a trzeci na ołarzyk :) No ale dopiełam swojego - miałam w końcu te nagietki w wieńcu! :D :D :D
Oczywiście nie mogło się też obyć bez pomponów. Takie siakie, jedno i dwukolorowe. Pompony to fajna rzecz, są idealne do ozdabiania wszystkiego!
I na koniec mój ulubiony element wieńca - 3 czaszki z ręcznie wykonanymi zdobieniami. Tutaj mozoliłam się, przeliczałam oczka po wiele razy żeby rozplanować szczegóły proporcjonalnie i symetrycznie na takiej małej powierzchni białej kulki. No i chyba sie udało, co? Jestem zadowolona :D
Na koniec poprzykręcałam drucikami czaszki, podoklekałam kwiatki i listki, podoczepiałam pompony i voila! Moj pierwszy wieniec! Cieszę się nim jak dziecko! :))))
Potem już został tylko czas na najlepsze - robienie zdjęć!
Pozdrawiam ciepło!
Feliz Dia De Los Muertos wszystkim!
Spokojnych Zaduszek!
Wspomnijmy dziś w myślach i modliwie tych wszystkich bliskich, których już nie ma miedzy nami :(