What is this blog about? / O czym jest ten blog?

This blog is going to be my journey into a fabulous world of yarns, threads, fabrics, embroidery, cross stitch, hand and machine sewing, tatting and crocheting. It is my journey in eighty reels around the sewing world I have recently embarked on :) Adieu!

Ten blog jest moją pierwszą podróżą w bajecznie kolorowy świat ręcznych robótek, igieł, nici, szydełek, czółenek i szmatek. To tu chce pokazywać swoje pierwsze zmagania z igłą i szydełkiem, uczyć się nowych technik, realizować projekty, dzielić obserwacjami itp. Zamierzam bowiem udac się w podróż w 80 szpulek dookoła krawieckiego świata :)
Ahoj!

Tuesday, August 25, 2020

Steven. Steven Seagull.

Drodzy tutajodwiedzacze i ci przelotem, musze Wam dziś kogoś przedstawić :) Nazywa się Steven. Steven Seagull :) 


Tak, tak. Jest fanem zarówno tego amerykańskiego karateki ze srebnego ekranu jak i smażonych frytek. Tak, tak. Z nad morza. Koniecznie, bo te ze smażalni są najlepsze.


Jest tylko jeden problem. Frytkowa dieta spowodowała, że utknął w kole ratunkowym. 
I to  n a   d o b r e.



Ups! Ale wstyd! :P


Łykało się frytki jedna za drugą? Teraz trzeba ponieść tego konsekwencje :P


Steve Seagull to mój pierwszy twór szydełkowy o morskiej tematyce. Bardzo lubię te klimaty i chcę je eksplorować dalej w przyszłości.


Jak tylko zobaczyłam tę grubą mewkę, zakochałam się w niej i wiedziałam, że będę musiała ją kiedyś zrobić. I najlepsza pora na to by ją wykonać to rzecz jasna wakacje. Kiedy człowek tęski za słońce, za byciem na plaży a tu trzeba siedzieć w domu bo Covid-19, bo korki na autostradach, bo mega-tłok na plażach....


Dla zainteresowanych, wzór na mewę pochodzi z Etsy od Knitted Story Bears :) Zrobiłam go w całości z bawełny. Jestem zadowolona z końcowego efektu.


Steve został już przyrzeczony mojej mamie i dołączy do jej kolekcji morskich dekoracji :) 


Chyba bedzie mi trochę szkoda się z nim rozstać. Ale ostatecznie i tak nie odfrunie daleko - zostanie w rodzinie :) 


O ho! A tym czasem na horyzoncie widzę już nowe szydełkowe morskosci ;) :P


Jak Wam się podoba mój Steve? :)

Thursday, August 20, 2020

Tęczowy Skrzat

Witajcie. Połowa sierpia już na za nami. Wrzesień juz nadchodzi małymi kroczkami a w raz z nim nadejdzie jesień - moja ulubiona pora roku. Już nakręcam się na jesienne klimaty i nie mogę doczekać nowych projektów :) A w między czasie dziergam to i owo na tęczowo. :)

Zawsze miałam w planach wykonanie skandynawskich skrzatów - bardzo mi się podobają i  mam mnóstwo zebranych wzorów na nie i wyobrażałam sobie, że zacznę od tych klasycznych - świątecznych. A tu bum! Moim pierwszym skrzatem został Tęczowy.


 

Z racji tego, że ostatnimi czasy tęcza kojarzy się wszystkim dwuznacznie, (i nie zawsze pozytywnie) chciałam zrobić małe zastrzeżenie, że mój skrzat nie ma absolutnie nic w związku z tęczowym cyrkiem LGBT jaki dzieje się aktualnie w Polsce. Jest to po prostu najzwyklejszy tęczowy skrzat, wolny od poprawności politycznej. Taki pogodowy, z chmurką :) 7 kolorowy, nie 6-cio :)


Do zrobienia skrzata skorzystałam ze wzoru z Pampino Store z Etsy. Ma ona całą kolekcje skrzatów i jest z czego wybierać. Zaczęłam je regularnie od niej kupować :)


Zrobiłam go jako część prezentu urodzinowego dla pewnej osoby z pracy, dla której ten rok nie był szczególnie łaskawy. Pomyślałam, że pozytywny skrzat wywoła uśmiech na twarzy obdarowanej. Dziś już wiem, że się spodobał właścicielce. 



W tym roku tęcze w oknach domów i w miejscach publicznych to widok bardzo częsty w UK. Stały się symbolem pozytywnego myślenia i nadziei na nowe lepsze dni. We are in it together, jak mawiają brytyjczycy. Pisałam o tym TU


TŻ doradził mi aby koniecznie dać mu oczy, choć w oryginalne wzór ich nie przewiduje. I tak też się stało :) teraz ma więcej ekspresji i poczciwości ;)


 Nawet dałam mu kilka włosków na głowie, haha.


Fajnie i szybko się robi te skrzaty i są bardzo efektowne kiedy można je postawić na półce. Z pewnością zrobie kolejne w nowych wcieleniach. Chcę mieć własną krasnalową kolekcję.


Bardzo ujęła mnie ta chmurka na końcu czapeczki. Mój czynnik decydujący w wyborze skrzata. Cuteness factor. 100%


I również bardzo spodobało mi się robienie obwódki na biało crab stitchem - wygląda to dekoracyjne i spasowało się z chmurką i brodą krasnala.


Tyle na dziś. Oczywiście nie ustaję i pracuję nad kolejnymi szydełkowymi projektami. Do obejrzenia już w krótce. Miłego wieczoru wszystkim tutaj zaglądającym :)
Trzymajcie się ciepło.

Sunday, August 09, 2020

Pax

Pamiętacie może mojego rudego Franka z TEGO postu? Frankie, the fox doczekał się kuzyna. Pax mu na imię bo tak nadano mu z góry :) 
Tzn takie imię nadał mu pewnien polski chłopiec ze Szkocji do którego Pax już pojechał.
Podobno dzieciak ma bzika na punkcie lisów i jego ulubioną książką jest właśnie książka zatytułowana "Pax" autorki Sary Pennypacker. Na prośbę mamy wykonałam Paxa.

Pax with a "paxitude" czyli lis z charakterem. Taki trochę cwaniak, szelma :)

U mnie żadna szydełkowa zabawka nigdy nie jest dokładnie taka sama. Nie lubię się powtarzać nawet jeśli korzystam z tego samego wzoru. Pax musiał się jakoś różnić od Franka :) Czarne akcenty na kończynach i uszach oraz brązowe spodenki dla przekory. Bardzo spodobał się chłopcu w tej wersji kolorystycznej.

To mój drugi lis w dorobku szydełkowym ale z pewnością nie ostatni. Uwielbiam je robić i uwielbiam pracować z pomaranczową włóczką. Chyba już to kiedyś pisałam :)
W planach mam kolejne lisie wzory. Ten zaś jest darmowy i pochodzi ze strony Amigurumi today
Ciepłe dni sprzyjają sesjom foto więc liski skorzystały ze słońca :)
Zafundowały sobie "wczasy w domku letniskowym" :D
Udały się na wycieczkę do lasu :)
Przysiadły tu i tam dla odpoczynku...Super chłodno pod lisciem łopianu...
Odpoczęły na "polanie"...
Ach! Wyciągnąć się w słońcu na trawie i patrzeć na chmury... Błogostan.Pełny relaks. We dwójkę zawsze raźniej...
Nawet wtedy gdy trzeba stawić oko Wielkiej Czarnej Bestii. Niedźwiedź to? Borsuk? A może jakieś leśne czarcie licho? ;)
Pax się nie boi. Nikogo i niczego ;)
Nawet selfie z Bestią sobie zdążył zrobić :D :D :D Łobuz jeden.
I po co to wszystko? Dla adrenaliny. Żeby było potem co powspominać...
I to jak się łaziło po drzewach...
I to jak się wąchało kwiatki...
Bo z kuzynem zawsze raźniej. To bedą niezapomniane wakacje :)
Koniec :)
Dziękuję i miłego tygodnia życzę.