Mijający tydzień minął mi bardzo szybko, nie bardzo miałam czas na robienie na drutach ale skandynawskie jajka Arne & Carlos, które dziergałam w ostatnich tygodniach nareszcie doczekały sie ukończenia. Powstała cała dziesiątka :) Jajka zrobione są z wełny norweskiej Lerke, dokładnie jak przewiduje oryginał. Jak tylko je zobaczyłam na obrazku wiedziałam, że koniecznie będę musiała je sobie wydziergać :) Dziergało się je bardzo przyjemnie chociaż do dziergania z Lerke należy sie przyzwyczaić. Wełna ma taką jakby gładka, nie-włochatą sznureczkową strukturę i ma tendencję do rozdwajania się więc raczej nie polecałabym tego typu wełny na pierwsze lekcje nauki robienia na drutach. Bardzo mnie urzekł ten gładki sznureczkowy splot tych jajek - idealnie oddaje wiosenność wzorków, znacznie lepiej niż tradycyjna "ciepła" wełna na zimowe wieczory.
Oto efekty:
Jajka nie mają jeszcze doczepionych sznureczków bo nie zdecydowałam jeszcze czy bedę chciała je powiesić czy też wylądują w jakimś koszyczku lub misie.
Kocham te "kwiatowe" wzorki - pięknie wychodzą a białe tło oddaje skandynawski klimat.
Połączenie żółci z niebieskim i czerwonym też przypadło mi do gustu :)
A tak wygląda całość mojej dotychczasowej wiosennej jajkowo-bombkowej twórczości :)
Koszyk zrobił się już pełny :)
W brytyjskim Aldi znalazłam dziś między koszami z towarem takie oto urodziwe pudełko w stylu a la Tilda :)
W pudełku były podstawowe przybory do szycia :)
Całkiem niezła wyprawka dla krawca ;) Zwykłe sklepy czasami potrafia pozytywnie zaskoczyć.
Tyle mojego pisania. Teraz udaję się na rundkę po blogach nadrobić czytelnicze zaległości. Wszystkim tu zaglądającym i pozostawiającym ślad w postaci komentarzy bardzo dziękuję. Czytam je z wielką przyjemnością :-*