Pamięta ktoś może tę wielkanocną książkę Arne i Carlosa z kolorowymi wełnianymi jajkami, zającami, kurami i bombkami? Pisałam o niej TU. Po ponad półtora roku praktyki robienia na obustronnych drutach, czas najwyższy wyjść ze swojej strefy wygody i stworzyć coś więcej niż wełnianą bombkę czy jajo :) Tak więc w tym roku jak postanowiłam tak i zrobiłam - wydziergałam na drutach swojego pierwszego królika :) A właściwie to półtora królika bo drugi już siedzi na drutach :)
Tak właśnie wygląda mój pierwszy prototyp królika. Nie jest idealny, może i ma "podskórny celullitis", wiotkie pośladki i wszelkie lumps and bumps :)))) ale wiem już co można by było poprawić, zrobic lepiej i gdzie zrobiłam błędy i unikam ich teraz przy robieniu następnego.
Królik jest w kolorach raczej przypadkowych. Jak robię pierwszy model, nie dbam zbytnio o kolor i typ włóczki. Biorę pierwszą lepszą, przypadkową. Korzystam głownie z akrylowej wełny a właściwie jej resztek. Szkoda mi było sprężystego poliestru więc wypchałam królika watą, której mam pod dostatkiem. Wata jednak lubi się zbijać w kawałki. Najważniejsze jednak, że teren niezany rozpoznany i wzór na królika rozgryziony :D Teraz tylko kombinować i ulepszać, ulepszać, ulepszać...
Królik jest bardzo leciutki, waży naprawdę nie wiele. Dobrze sie go trzyma w ręku, byłby dobrym towarzystem zabaw dla małego dziecka :) Chyba najwięcej problemu sprawiły mi oczy. 3 razy wyszywałam je i prułam aby w miare dobrze wyglądały. Wciąż nie jest to jeszcze to co chciałam ale pracuję nad tym :) Jak się okazało, wyszywanie wełną na wełnie jest zupełnie inne niż wyszywanie muliną na płótnie. Kwestia dopracowania. Mogłam jednak mu bardziej wypchać watą tę króliczą głowę ;P
Królicze tyły :) Pompom musi być!
I na płasko, na pleckach :) Sweterek wygląda na nim trochę jakby się zbiegł w praniu he he he. Następnym razem nie będę się upierać przy mniejszych drutach.
Tż go sobie przygarnął. Teraz królik jeździ z nim samochodem :)
Wypadałoby jakoś nazwać "pierworodnego" :) ale nie mam pomysłu na imię dla pierwszego królika. Jakieś propozycje?
A tymczasam na drutach majtają już nogi króliczego kuzyna :) Nitki jeszcze nie pochowane ale to kwestia kosmetyczna. To fikuśne zdjęcie próbowałam zrobić lewą ręką trzymając aparat a prawą druty z połową królika :) Jak widać nie łatwo bez asystenta :)
Tym razem sie bardziej staram przy dzierganiu. Włóczka nadal akrylowa. Oczka splotu gładsze, bardziej wyraziste, równe. Do środka pójdzie tym razem wkład z poliestru.
I na koniec jeszcze tylko rzut okiem na króliki z książki. Czyż nie wyglądają fajnie razem w grupie?
Praca nad projektami wielkanocnymi wrze. Ciekawe ile uda mi się skończyć przed Wielkanocą?
EDIT:
Pochwaliłam się pierwszym królikiem na stronie facebookowej autorów książki - Arne i Carlosa, no i proszę! Całkiem niezły odzew, włącznie z komentarzem od samych "Miszczów" :D
Słodziak!
ReplyDeletePrototyp moim zdaniem bardzo udany (chociaż bardzo ciekawie wytknęłaś mu wszystkie niedoskonałości) - karierę zrobił, samochodem się wozi i zapowiada się, że wkrótce będzie miał super rodzinkę:)
ReplyDeleteZdolna jesteś bardzo - miłego dziergania życzę!
Uroczy królik Ci się udał. Ja nazwałabym go Długonogi bo raczej nie Długouchy. Może kiedyś też uda mi się takiego wydziergać. Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia
ReplyDeleteNajbardziej rozbawiło mnie stwierdzenie " wiotkie pośladki" :D i dumnie opalający się w słońcu królik, słodzika z niego , masz dystans do tych niedoskonałości które sama widzisz, ja mogę tylko podziwiać, bo druty to dla mnie czarna magia :) możesz być dumna z "pierworodnego" Pozdrawiam
ReplyDeleteJak na debiut, to wyjątkowo słodki:) Nic dziwnego, że ma już miejsce w aucie:) cellulit jakoś u niego nie przeszkadza:) powodzenia przy następnych, tylko patrzeć, jak będziesz miała stadko!!
ReplyDeleteCudowny królik! Jest wspaniały z tymi długimi kończynami :-) Zakochałam się w nim...
ReplyDeletePozdrawiam serdecznie.
Świetny pierworodny! Kolejny już zgrabniej się zapowiada! Już widzę u Ciebie całą, króliczą gromadkę:))
ReplyDelete