What is this blog about? / O czym jest ten blog?

This blog is going to be my journey into a fabulous world of yarns, threads, fabrics, embroidery, cross stitch, hand and machine sewing, tatting and crocheting. It is my journey in eighty reels around the sewing world I have recently embarked on :) Adieu!

Ten blog jest moją pierwszą podróżą w bajecznie kolorowy świat ręcznych robótek, igieł, nici, szydełek, czółenek i szmatek. To tu chce pokazywać swoje pierwsze zmagania z igłą i szydełkiem, uczyć się nowych technik, realizować projekty, dzielić obserwacjami itp. Zamierzam bowiem udac się w podróż w 80 szpulek dookoła krawieckiego świata :)
Ahoj!

Sunday, August 03, 2014

Stoliczku nakryj się! Czyli wintażowy spadek i co z nim postanowiłam zrobić :)

Kiedy byłam dzieckiem robiliśmy w domu "kino" z bajkami kliszowymi i projektorem do bajek "Ania" i pamietam że wśród ogromu bajek jakie posiadałam była taka jedna o zaczarowanym stoliczku. Wystarczyło powiedzieć zaklęcie: "stoliczku nakryj się!" i od razu stolik magicznie pokrywał się obrusem i potrawami. No i powiedzcie sami, kto by dziś takiego nie chciał, co? ;) Taki magiczny stolik mam i ja :D Proszę bardzo, oto on!


Klikam palcami. Klik! Klik! 

Stoliczku nakryj się!

Ta dah! I już mamy pełny stolik, tyle, że nie jedzenia ale przyborów do szycia :D  Magia!


Lubię takie zakończenia bajek, a Wy? A teraz magia na bok. Tak naprawdę tyle dobrodziejstwa dostałam w spadku po angielskiej babci mojego T. Babcia nadal żyje ale już przeszła na robótkową emeryturę i mnie dostały się jej szyciowe przybory. Przez całe 3 dni wygrzebałam z  porozrzucanych po całym domu pudeł, pudełek, puszek, szafek i szuflad wszystko co miało zwiazek z robótkami. Rozłożyłam to na stole i stół pokrył się po brzegi. A dobytku tego wszelakiego kalibru: druty, szydełka, igły, szpilki, agrafki, nici, mulina, wełna i płótno do needlepoint'u, koronki, guziki, naparstki, jakieś miarki, gumki elastyczne, taśmy pasmanteryjne, sznurki naturalne, ołówki krawieckie, stitch marker'y, serwetki, bawełniane tkaniny, zamki metalowe do wszywania, kordonki, wstążki, nożyce, metalowe narzędzia i bóg wie co jeszcze. Wiele rzeczy prawdziwie wintażowych, mających na swoim liczniku co najmniej dekadę :)








Teraz przede mną stanęło zadanie: odświeżyć, posegregować i ułożyć od nowa ale gdzie? Ano gdzie? A w tych stolikach które, również otrzymałam w spadku :)


Ten z prawej to taki oryginalny sewing table - stolik z podnoszonym blatem pod którym można schować swoje przybory, do niego jest jeszcze szuflada z przegródkami w której można przechowywać druty i szydełka, wtedy wyjęta do umycia i odświeżenia więc nie załapała się do zdjęcia. Ten mebel po prawej to pachnąca wciąż jeszcze drewnem zwykła komódka z szufladami. Oba stoliki są na kółkach więc będzie mi łatwo je przesuwać po domu. Przy takiej ilości przyborów, przyda się każda jedna wolna szuflada! 
Tak więc poszły w ruch ścierki, płyny, spray'e do mebli i wszystko po mału nabrało świezości. Tż mi jeszcze podokręcał mocniej śruby, żeby gdzieś kiedyś przypadkiem ten cały wintaż nie rozleciał się na kawałki i żebym nie została z kupą przydasi na dywanie :) Po odświeżeniu wyścieliłam szuflady ozdobnym papierem i... 

...wprowadziłam się :) 



Tak właśnie wygląda szuflada do stolika na przybory do szycia. Ma przegródki więc będę w nich przechowywać różne typy drutów i szydełka :)



Na dolnej tacy stolika zamieszkały moje metalowe i drewniane pudełka, których nazbierałam z biegiem czasu :) W tym wintażowym metalowym pudełku Cadbury odkryłam kopalnię babcinych guzików :)


Komódka tak wygląda po zamieszkaniu:


Na górze mulinowe sprawy :) Trochę hafciarskich przyborów i głównie napoczęte muliny lub pozostałości mulinowe po freebies z gazetek, które często wykorzystuję do indywidualnego wyszywania :)


W środkowej szufladzie zamieszkały kordonki. Kiedy połączyłam z babcią swoje siły kordonkowe szybko się okazało, że szuflada ledwo się domyka :) Chyba powinnam też wspomnieć, że spędziłam coś około godziny siedząc na podłodze i poddając moją cierpliwość testowi na wytrzymałość bo 1/3 moich własnych kordonków poplątała się z czasem w torbie materiałowej.


I na dole misz-masz wszelkich przyborów od sasa :) Brakuje tylko dziada z torbą :)


Wszelkie koronki i tasiemki babcine wylądowały w tym pudełku pod serwetką


Koronek mierzonych w ang yardach było naprawdę sporo więc część upchnęłam w znalezionym białym płóciennym woreczeku :) Koronki są w różnych kolorach - białe, kremowe, żółte i łososiowe.


Ze szpulkami też było trochę zabawy :) Ale jak to się mówi: w 80 szpulek dookoła świata :D



Duuuużo guzików do przebrania, i to nie tylko te ze zdjęcia :)


Wintażowe szpilki i igły w równie wintażowych opakowaniach :) Haftki też antyczne, widać po papierze ;)


W spadku dostałam też kilka par nożyc. Ząbkowane nożyce tzw pinking shears się przydają chociaż to już moja druga para ;)


Najdziwniejsze są jednak te poniżej. Niewielkie, mieszczą się w dłoni, mają jakieś chińskie lub japońskie oznaczenia. Dosyć enigmatyczne biorąc pod uwagę, że babcia mojego tż-ta swego czasu mieszkała w Japonii :) Ostre i dobrze tną, już wypróbowałam.


A kto zgadnie co to jest? :)
 

Ano właśnie! To są szydełka. Oba składane ale na dwa róże sposoby. Są to szydełka o bardzo bardzo małym rozmiarze do bardzo cienkich nici. Niezwykłe i oryginalne same w sobie.


Natomiast nie mam zielonego pojęcia co to za urządzenie z tym metalowym haczykiem, wygląda jak szydełko ale haczyk jest ostry, do tego ruchowe zabezpieczenie. Może ktoś podpowie :) Ten mały harpunek na dole to składany "Kuba Rozpruwacz" jak ja to nazywam, albo inaczej: seam reaper :)


Puszka wełny do needlepoint'u:


Sporo włóczki od samego Anchora. Babcia Nellie uprawiała dużo needlepoint'u stąd te zapasy. Niektóre z włóczek nawet nie są naruszone.
No i zapas muliny, oto jedna z tacek, kiedy zaczełam odseparowywać pełne motki od napoczętych :) Przydadzą się  na pewno:)


Tyle tego dobrodziejstwa mi przypadło. Wiem, że jestem szczęsciarą. Bardzo dziękuję babci tż-ta za te dary, jak również za wcześniejsze o, których kiedyś pisałam wcześniej. Jestem ogromnie szczęśliwa i cieszę się z każdego kawałka a najbardziej ucieszyły mnie meble bo mam okazję ujarzmić swoje robótkowe narzędzia i materiały. 3 bite dni układania, przenoszenia, segregowania, odkurzania ale opłaciło się. Teraz z przyjemnością siadam na kanapie do robótkowania wiedząc co kryje się w środku komódek :)

Ufff, się spisałam. Tyle na dziś. Miłej niedzieli wszystkim i dzięki za pozostawione komentarze :) :-*

40 comments:

  1. To jest niemożliwe!!! Takie rzeczy nie zdarzają się po prostu!! Toż to skarbiec, a ateraz jest Twój! Nie, no nie mogę się nadziwić i napatrzeć, takie okazy dostałaś. No i jeszcze meble! Zazdraszczam strasznie takiego wielkiego prezentu!

    ReplyDelete
    Replies
    1. To prawda. Takie rzeczy zdarzają się tylko w bajkach :P W bajkach o stoliczku, naturalnie ;)

      Delete
  2. Bajeczny prezent! O matko, jakże chciałabym dostać taki spadek! Pełnia szczęścia!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja również się ogromnie z tego cieszę. Samą radochą było porządkowanie tego wszystkiego no i oczywiście "wprowadzenie się" :)

      Delete
  3. WOW! Musisz byc bardzo szczesliwa:) Mnie rodzice tez ciagle chca cos dac w spadku, ale sie bronie, bo jeszcze nie umieraja, nie? :) Mnie najbardziej spodobal sie naparstek z koniczynka i Twoje puszki i pojemniczki!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jestem! Of course ;) Piegucha, a tobie jak coś rodzice dają w spadku, to gdzie to przechowujesz, w Polsce czy w Ameryce? Bo z przewozem samolotowym dużych spadków to może być problem :)
      a co do naparstka, to fakt, jest całkiem fajny, jedyny ceramiczny jak mi się trafił w kolekcji. Puszki i pojemniczki wprost uwielbiam i tak mam od zawsze :)

      Delete
    2. W Polsce, to ja jestem "bogata" krewna z Hameryki i przywoze sporo do Polski. Przeciez nie upadlam na glowe, zeby tu zostac:P

      Delete
    3. Już ja sobie wyobrażam twoje zapasy przydasiowe z Hameryki. Pokazałabyś co nie co :P

      Delete
  4. Ile przydasi! Cudownie jest dzielić z kimś pasje i dostawać hurtem tyle dobroci! Japońskie nożyce przypominają mi nasze do cięcia owczej wełny. W moim regionie są także używane do tworzenia kurpiowskich wycinanek :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ciekawe spostrzeżenia na temat nożyc :) dzięki

      Delete
  5. te "dziwny harpunek"to przyrząd do łapania oczek w pończochach lub w rajstopach.

    ReplyDelete
  6. Pasmanteryjny lamusik :))) Kto by nie chciał odziedziczyć takiego spadku?!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Aniu, idealnie to określiłaś: pasmanteryjny lamus! Podoba mi się! :)

      Delete
  7. Piękny podarunek! Cała góra przydasi starczy Ci na parę lat.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bynajmniej! Muszę pomyśleć o projektach aby zużyć chociaż część tego dobytku :)

      Delete
  8. Ale bogactwa! A te stoliczki są boskie <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki. Stoliki są fajne, nie jakieś wielkie historyczne familijne dziedzictwo ale przydadzą się z pewnością, zwłaszcza podoba mi się ten sewing table :)

      Delete
  9. Replies
    1. Oj żebyś wiedziała, że pochowane te skarby :D, jak znam życie to ja się potem będę zastanawiać gdzie co pochowałam ha ha

      Delete
  10. boskie przydasie...ale zazdraszczam...najbardziej tych koronek chyba :) wiesz ten przyrzad z ruchomym kawakiem to mi przypomina narzedzie do latch hooka pozdrawiam :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. musze sprawdzić w necie tego latch hook'a - może masz rację! :)

      Delete
  11. Ten dziwny haczyk, to jak już napisała Krycha, przyrząd do łapania oczek. Kiedyś w pończochach, ale moje mama korzysta z niego przy drutowaniu. Jak mi spadnie włóczka z młynka, to też się nim posiłkuje - otwartym zahaczamy o zgubione oczko, a wyciągając haczyk się zamyka i nitka z haczyka nie spadnie

    Zazdroszczę ci głównie komódek. :) Są boskie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Genialne z tym haczykiem. Dzięki za podpowiedź. Jak dobrze, że niektóre kobitki mają pojęcie do czego służą te "nietypowe" narzędzia :)

      Delete
  12. Ale bajkowo dzisiaj u Ciebie - tez bym chciała, żeby kiedyś mi się tak stoliczek nakrył! To po prostu manna z nieba - dostać taki "spadek" - tym milej, że nikt nie zszedł z tego świata! Wszystko jest cudne, te mebelki również, aż zazdroszczę Ci tych 3 dni spędzonych na porządkowaniu wszystkiego. Aha, kartonik w koty mam taki sam - trzymam w nim zakładki do książek.
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja w tym pudełku z kotami (to chyba było opakowanie na kubek z kotem) trzymam napoczęte i luźne mulinki :)

      Delete
  13. Nożyczki te zgadkowe były u moich dziadków niezwykle ostre służyły do strzyżenia owiec ale też do krojenia materiału. Muszę ich poszukać.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Może moje to są nożyce do strzyżenia mini-owiec :D

      Delete
  14. O rany.. wspaniałe, to jakby wygrać w hafciarskiego lotka :D Gratuluję :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To była całkiem duża pula w tym hafciarkim lotto :D

      Delete
  15. Przy takich cudeńkach to i kilka dni układania mogłabym poświęcić :)
    Śliczne masz tez nowe szafki, takie praktyczne i do tego po prostu bardzo ładne.
    Sporo u Ciebie dobrodziejstwa do wszystkich chyba technik :)
    No i Babcia pewnie zadowolona, że swoje skarby miałą komu przekazać a nie wyrzucać do śmieci.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki :) to fakt, u mnie conajmniej 3 a nawet 4 techniki w tych szafkach się znajdują: haft, szydełko, druty i szycie - jestem gotowa na wszystko! :D

      Delete
  16. Ale swietne skarby! Ten haczyk z zamknieciem (na fotce z 'harpunkiem') sluzy do wielu rzeczy. Najczesciej i oficjalnie uzywa sie go do 'rug hooking', czyli robienia dywanikow z kanwy i malych odcinkow wloczki. Oficjalna nazwa tego narzedzia to 'latch hook'. Tutaj w sklepie, tak dla porownania:
    http://www.marymaxim.ca/latch-hook.html

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to już jasne! :) dzięki za podpowiedzi, latch hooking jeszcze nie próbowałam :)

      Delete
  17. Jednym słowem dostałaś solidny spadek ;) ten stoliczek z podnoszonym blatem jest obłędny

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki. Też mi się podoba ;) ciekawy mebel :D

      Delete
  18. Ale skarby!!! Te japońskie nożyczki to obcinaczka do nitek, używam takiej przy szyciu patchworków. Cóż, chciałoby się mieć taką krewną gdzieś w świecie... Pozdrawiam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ile głów, tyle pomysłów, dzięki za podpowiedź, rzeczywiście dobrze się nimi tnie :)

      Delete
  19. Patrzę i tylko wzdycham, tyle skarbów... :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ej, kochana, pokaż lepiej swoje, na pewno byłoby co podziwiać :)

      Delete

Share Your Love, Leave a Comment :)