Od tygodnia siedzę w craftowych książkach. Czytam, podglądam, wypróbowuję i stawiam właśnie swoje pierwsze kroki w szydełkowym świecie. No może nie takie bardzo pierwsze kroki bo już kiedyś miałam szydełko w ręce (i byłam w stanie zrobić szydełkowy łańcuszek i prymitywny kwiatek) ale brak praktyki spowodował, że zapomniałam wszystkie szydełkowe chwyty. Znajomość szydełka jest po prostu bardzo przydatna - jako technika twórcza sama w sobie i jako uzupełnienie umiejętności robienia na drutach. Wisiało to szydło nade mną jak kat :) Więc w końcu wzięłam źródłowe książki i zaczęłam się uczyć na nowo :) Uczę się ze zródeł angielskojęzycznych więc wybaczcie brak polskiej terminologii - tę dopasuję sobie później, jak poczuję się pewniej na szydełkowym gruncie. Nie chcę sobie pomieszać w głowie a z tego co się zorientowałam polskie tłumaczone odpowiedniki bazują na amerykanskiej terminologii a ta z kolei jest inna od kontynentalnej, w tym nazewnictwa brytyjskiego.
Zaczęłam od robienia próbek szydełkowych oczek. Nic tak nie pomaga wypracować warsztatu jak dziesiątki rzędów tych samych oczek. Można się zorientować co do ich gęstości, napięcia nici. Przekonać się czy prawidłowo liczymy oczka itp.
Tak więc double crochet na początek :) Tu poszło dosyć sprawnie i jednolicie.
Potem był czas half treble crochet. Pierwsza próbka - kulawa, krzywa, nieporadna, widać, że w jakiś dziwnie magiczny sposób powiększała mi się liczba oczek... po to by potem się równie enigmatycznie zmniejszać :))) Okazało się, że błędnie interpretowałam opisy. Po zorientowaniu się zaczełam drugą próbkę i tu już lepiej, równiej, jednoliciej :) Metoda prób i błędów. Zaczęłam też używać markerów do oczek. Pomogły.
Treble crochet - tu już poszło dosyć sprawnie gdyż liczenie oczek szło mi już lepiej, starałam się nie gubić ich po drodze ani nie dodawać. Zdaję sobie sprawę, że wprawne oko na pewno zauważy jakies wady ale wiadomo nie od razu Kraków zbudowano :)
Do przerobienia mam jeszcze oczka typu double treble i triple treble crochet ale to stopniowo w następnym tygodniu :)
Wczoraj wieczorem wziełam się za dzierganie w kółko - znalazłam wśród kserówek projekt bardzo prostej miski szydełkowej, której struktura opiera się tylko na oczkach double crochet.
Dziś po południu podgoniłam trochę i miseczka zaczęła już nabierać kształtu.
Czeka mnie jeszcze zmiana koloru wełny - nie do końca jeszcze wiem jak to zrobić mimo iż analizowałam rysunki ale praktyka sama pokaże najlepiej :)
Swoje szydełkowe zmagania zgłaszam na Twórczy Weekend nr 83. Dołączcie i Wy ze swoimi twórczymi pracami. Im wiecej nas i różnorodniej, tym lepiej. Linkowanie do piątku do północy. Zapraszam!
Na prawdę super ci idzie! Ja nie mam jakoś talentu do szydełkowania :/ A przynajmniej go w sobie nie wyczuwam :)
ReplyDeleteNo i teraz przepadłaś. Świetnie CI idzie więc przez najbliższe miesiące nie wypuścisz szydełka z rąk:)
ReplyDeleteSzydełko jest bardzo przydatne. Ja nie umiałam a chciałam robić sznury koralikowo szydełkowe i zaparłam się. Nauczyłam się i nawet misie zrobiłam! Ja uczę się z filmików w necie polecam :) Chociaż Tobie tak dobrze idzie z książki, że internet nie potrzebny
ReplyDeleteŚwietne próby ! Miseczka zapowiada się znakomicie
ReplyDeleteNo znakomicie ci idzie ( szybciej niż jak ja się uczyłam ;) )
ReplyDeleteWitam Ciebie bardzo serdecznie.U Ciebie jak zawsze pięknie i pomysłowo - tylko podziwiać.Pozdrawiam cieplutko z Dobrych Czasów i zapraszam-Jola
ReplyDeleteZazdroszczę troszkę że się za to wzięłaś :) ja jakoś wciąż nie mam czasu i odwagi :) trzymam kciuki za kolejne kroki
ReplyDeleteŚwietnie Ci idzie! Na pewno byłoby łatwiej, gdyby ktoś mógłby Ci pokazać na żywo co i jak, tak jak mnie uczyła babcia ;) a zmiana nitki jest naprawdę prosta, powodzenia ;)
ReplyDeleteTeż wzięłam się za szydełko i musiałam od początku przypominać sobie wszystkie słupki i półsłupki, ale zabawa była przednia:))
ReplyDeleteZapraszam na candy
http://www.zakletawrobotkach.blogspot.com/2013/06/obiecanki-niespodzianki-czyli-candy.html
ja w ogole nie potrafię szydełkować , ale uwielbiam wszystko co szydełkowe , podziwiam więc i Twoje niebieskie piękności :)
ReplyDeleteJak na początki - rewelacja :P Ja tam nie zauważam żadnych niedoskonałości ^^ Trzymam kciuki za dalsze wprawki ;P
ReplyDeletePozdrawiam,
Ingree
Świetne początki! Kiedys też szydełkiem próbowałam coś machnąć, ale wytrwałości mi zabrakło. Mam nawet w domu dużą książkę o szydełku i rutach od podstaw, kto wie, może kiedyś siądziemy razem i zaprzyjaźnimy się :)
ReplyDeletePozdrawiam
Ps. Fajna miseczka, ciekawa jestem kontynuacji.