Nowy rok robótkowy zaczęłam szydełkowymi maskotkami. Jeszcze nie tak dawno temu sama zastanawiałam się nad czym polega ten fenomen amigurumi i moda robienia szydełkowych zabawek. Widuję je regularnie na blogach, facebooku, pintereście, u znajomych... Ale jak dotąd zawsze podziwiałam je głównie z daleka, nie do końca rozumiejąc na czym polega ta fascynacja tworzeniem zabawek. Teraz chyba już wiem bo sama w nią popadłam odkrywszy przepiękny świat szydełkowych wzorów amigurumi dzieki magazynom szydełkowym i Etsy.
Pomyślałam, że zacznę realizację swoich szydełkowych wzorów od czegoś prostego i przyjemnego do szydełkowania - królika z przytulnym szaliczkiem. Wzór zakupiłam na Etsy u Raula Toys.
Nie miałam dużej ilości cienkiej wełny więc użyłam włóczki grubości DK. Nie miałam pojęcia ile jej zużyję i czy mam wystarczająco dużo tego koloru kiedy zorientowałam się, że królik bedzie całkiem pokaźny :)
Po zszyciu wszystkiego okazało się, że długonogi królik mierzy 52 cm, włącznie z uszami! Byłam w lekkim szoku :) To największa szydełkowa zabawka jaką do tej pory zrobiłam. Jak się wkrótce okaże, rozmiar zabawki stanie się jej zaletą.
Pierwszy raz zmagałam się z wykonaniem "twarzy". Każdy, kto robi maskotki wie, że twarz jest najważniejsza w całej maskotce, to na niej skupia się cała uwaga i każdy szczegół musi być estetyczny i dopracowany. Wystarczy przyszyć coś nie tak i już twarz traci proporcje i regularność. Dla mnie osobiście twarz jest decydującym czynnikiem przy kupieniu wzoru, musi mieć w sobie to "cos" - słodkość, chytrość, przekorność, niewinność, foch albo charakter. Największym wyzwaniem było dla mnie wyszycie identycznych symetrycznych oczu. Nie jest idealnie ale chyba sie udało. Pierwsze koty za płoty. Jeszcze wiele do nauki przede mną.
Szaliczek nie mógł się obejść bez jakiegoś drewnianego guziczka bo przecież diabeł tkwi w szczegółach, nieprawdaż? :) Szary i róż - to taka dziewczęca kombinacja kolorów :)
Moja mama stwierdziła, że ten królik ma słodki i skromny wyraz twarzy, dla mnie jest on pouty - nadąsany. Taki słodki króliczy foch.
Po mimo pełnego wypełnienia poliestrem nawet zginają mu się nogi. To chyba przez tę długość.
Ramiona wypełnione były czesciowo bo ich góra musi leżeć płasko pod szalikiem. Wzór tego nie mówił ale wykminiłam na podstawie obrazków.
Mało brakowało a zapomniałabym dorobić mu ogonek :) Taki mały króliczy bobek.
Mały a jednak znaczący :)
Tak na prawdę powodem powstawania królika jest jedna mała dziewczynka - Sophia - 3.5 letnia córka znajomej z pracy. Los rzucił im kłody pod nogi kiedy pod koniec zeszłego roku dowiedzieli się, że mała ma nowotwór. Pomyślałam, że sprawię jej trochę radości osobistą przytulanką i przyjacielem na szpitalne wizyty. Królik już został podarowany i bardzo się spodobał. Za pozwoleniem mamy publikuję zdjęcia Sophii.
Z tego co mi powiedziano Sophia się już z nim nie rozstaje. Na zdjęciu widać, że królik jedzie z nią na wizytę w szpitalu. Patrząć na to w jaki sposób mała sciska królika doszłam do wniosku, że jego sporawy rozmiar nadaje się idealnie do przytulania.
W pracy królik zrobił małą furorę, zostałam poproszona o dwa kolejne. Wiecie już zatem co będzie zajmować mnie przez kolejne dni :)
Miłego weekendu wszystkim i dziękuję za pozostawione słowo.
Królik jest świetny i tyle radości sprawił małej Sophie :)
ReplyDeleteTa Królisia jest przesłodka! Udało Ci się cudownie "zrobić" twarz :-) Te zamknięte oczęta z pewnością skrywają chochlika ;-)
ReplyDeleteJakie imię jej nadała Sophie?
pozdrawiam :-)
Króliś dla Królewny :)
ReplyDeleteZdrówka dla Sophii.
Przecudnej urody króliczek! Pozdrawiam:)
ReplyDeleteSłodkie zdjęcia :-))
ReplyDeleteDobre serduszko Twoje, Sophia to urocza, dzielna dziewczynka, a królik wierny przyjaciel :-)
Wspaniały jest :-)