Smutny ten rok 2021. Tyle przygnębiających wiadomości dociera do nas przez te miesiące. Ale nic tak mi nie poprawia mi humoru jak praca z włóczką o ciepłych energetycznych barwach. A że kocham jesień pomimo całej tej jej nostalgiczności to z zapałem zabrałam się za robienie nowych szydełkowych dyń. Bo nie ma jesieni bez pomarańczowej dyni.
W pracy gdzieś w wyżych sferach management'u rozniosło się o mojej twórczości hand-made i zostałam poproszona o wykonanie 5 dyń do dekoracji jesiennej. I oto one:
Wszyscy wiemy, że dynie wyglądają dobrze w grupie. Jedna się jakoś gubi i nie robi aż takiego wrażenia ale kilka w rzędzie już wygląda super. Miało być 5 dyniek. W różnych rozmiarach, kolorach i z różną teksturą. Jednym słowem dyniowy misz-masz.
I to jest to co lubię najbardziej - praca z różnymi wzorami i włóczkami. Nie nudzi się :) Jest kolorowo.
Odkopałam też stare wzory z poprzednich lat i wyciągnęłam druty dpn. Jejku, jak dawno nie robiłam na drutach! Bałam się, że wypadłam z wprawy. Przy okazji odświeżyłam sobie metody knit i purl i nauczyłam się purling po norwesku :)
Zrobiłam dwie dziergane dynie, ciemno pomarańczową i biała. Bardzo lubie klasyczny knit stitch. Prostota i piękno w jednym.
Z tego samego wzoru co ciemnopomarańczowa dynia zrobiłam jej szydełkowy odpowiednik w musztardowym kolorze. Prosta i nieskomplikowana.

Chwyciłam też za pomarańczową włóczkę typu super chunky i powstała szydełkowa dynia z "żeberkami". Te "żeberkowe" dynie sa hitem internetu od ponad roku. Super szybko się je robi i łatwo można dopasować rozmiar dodając lub ujmując liczbę oczek i rzędów. Jako łodyżkę dałam przycięty patyk. Nigdy nie robie dyń z patykami ale tym razem uznałam, że będzie tu rustykalnie pasować do tego pomarańczowego grubasa. Wszystko przypieczętowałam klejem na gorąco aby nic nie wypadło :)

I na koniec nowość - dynia z zygzakiem i z liściem. Moja pierwsza tego typu i póki co jedyna ale myślę, że zrobię ją jeszcze nie raz, ot chociażby dla siebie :) Skorzystałam z zakupionego na Etsy wzoru od Ludovic Toys. Co roku lubię wypróbować jakiś nowy wzór i w tym roku wybór padł na zygzaki. Trochę dłużej się ją robiło niż inne i rozmiarowo wyszła spora nawet przy włóczce DK. Nie mając nigdy do czynienia z zygzakami w szydełku odkryłam, że trzeba powtarzać ustaloną frekwencje oczek i nie można się pomylić bo wtedy wzór wyjdzie nierówny. Przy liściu też trzeba było się dobrze skoncentrować. No ale pierwsze koty za płoty. :D
Ogólnie mowiąć jestem zadowolona z mojego pierwszego dyniowego zestawu. Mam nadzieje, że klientka również. O drugim napiszę w kolejnym postcie. Bo oczywiście na 5 dyniach nie mogło się skończyć :)
U mnie aktualnie trwa
half-term wiec mam tydzień wolnego i wykorzystuję ten czas na intensywne szydełkowanie. Rezulaty już w krótce u mnie na blogu. Wpadnijcie!
Pozdrawiam cieplutko :)